sobota, 3 stycznia 2015

Prolog


↕To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.↕

Czasami zastanawiam się nad różnicą ognia z wodą. Nieświadomie wszyscy kochamy wodę. Pijemy ją, kąpiemy się w niej a również znajdujemy ukojenie. Za to ogień kojarzy się nam z pożarami, niebezpieczeństwem a nawet śmiercią. Ludzie nie zauważają, że to on tak naprawdę uspokaja ludzi i raz na jakiś czas wpatrując się w niego zapominamy o prawdziwym świecie. Przebywając w Barcelonie zauważyłam, że osoby mieszkające tam kochają i wodę i ogień. Może właśnie ten fakt spowodował, że postanowiłam tam zamieszkać. Wszyscy są tu niesamowicie uprzejmi, pomocni i gościnni. Gdy 3 miesiące temu wprowadzałam się do mojego nowego mieszkania, byłam tak zamieszana, że na środku ulicy upuściłam klucze. Więc wróciłam się po nie przy czym nie spojrzałam na pas drogi i prawie potrąciłby mnie samochód gdyby nie pewna osoba, która odepchnęła mnie w odpowiednim momencie, ratując życie. - Niech pani na przyszłość bardziej uważa - uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy - Jestem Leo Messi. Jakbym nie wiedziała - taka była moja pierwsza myśl. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Gerarda Pique.
- Leila! Co się tak ociągasz zaraz zaczyna się mecz - posłał mi pełne złości spojrzenie, które po chwili przerodziło się w rozbawienie - Pewnie znowu myślisz o Leo - dodał i szeroko się uśmiechnął. - Nie prawda! Myślałam nad różnicą ognia i wody - złożyłam ręce w geście zażenowania.
- Czyli potocznie mówiąc o tobie i Leo - droczył się ze mną - Jeżeli dalej będziesz się tak ociągać to nie zdążysz się nawet z nim przywitać.
Dołączyłam do przyjaciela i ruszyliśmy do szatni chłopaków. Gdy byliśmy już na miejscu piłkarze jak zawsze chórem odpowiedzieli cześć i rzucili się w naszą stronę. To tak jakby ich tradycja. Na początku jest trochę denerwująca, ale później już się przyzwyczaisz. Ruszyłam w stronę mojego najlepszego przyjaciela, który po grupowym uścisku od razu usiadł na ławce i jak to miał w zwyczaju przysłuchiwał się dalszym rozmowom.
- Stresujesz się przed wielkim El Clasico? - zadałam mu pytanie.
- Od tego spotkania zależy czy pozostaniemy na pierwszym miejscu i zdobędziemy puchar Hiszpanii, więc będąc szczerym, tak - przejechał ręką po włosach i mówił dalej - Ale tak jak zawsze postaram się czerpać radość z gry - spojrzał na mnie i wymieniliśmy się szczerymi uśmiechami. Leo był niesamowitą osobą. Odwróciłam się do reszty.
- Życzę powodzenia chłopaki, będę trzymać kciuki - zrobiłam jakiś niezrozumiały gest po czym skierowałam się do drzwi.
- Nie dziękujemy - odparł Alves i zaczął się śmiać jak psychopata, cały on.           
  

4 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie *o* czekam na dalszy ciąg! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne, czekam na następną i Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie zapowiada się fantastycznie :DD . Bardzo mi się podoba początek i na pewno będę śledziła tego bloga dalej. Piszesz genialnie <3

    OdpowiedzUsuń