piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 5


↕Mówią, że ludzie dbają o to co kochają↕


- Chłopcy przedstawiam wam dziewczynę, której uratowałem dzisiaj życie - wypiął pierś do przodu i z dumą dokończył - Ta niewiasta nazywa się Leila Carver - zaśmiał się po cichu dodając mi otuchy. Byłam strasznie zestresowana. Leo Messi przedstawiał mnie właśnie swoim przyjaciołom z drużyny. Z pewnością będzie to dla mnie niesamowite wspomnienie, ale jak na razie jestem cholernie wystraszona pobytem tutaj.
- Cześć - odpowiedziałam nerwowo - Zawsze chciałam was poznać - uniosłam głowę w górę i wysłałam im nieśmiały uśmiech. Poczułam pozytywną energię bijącą od ich szczęśliwych dusz. Każdy w szarmancki sposób przedstawił mi się choć i tak każdego z osobna znałam. Uznali, że to najlepszy pomysł na zaczęcie przyjaźni.
- Nie stresuj już się tak, możesz czuć się tu jak w domu - powiedział Gerard przyciągając mnie do siebie. Tak to będzie początek jednej z moich najlepszych przyjaźni w życiu. 
Siedziałam na starej, drewnianej ławce w parku obok ogromnej 'płaczącej' wierzby. Wiał zimny wiatr a niebo było zachmurzone. Zbierało się na deszcz. Nie miałam jednak zamiaru stamtąd iść. Wolałam powspominać stare dobre czasy. To co się teraz dzieję w szatni Barcelony jest okropne. Nie wiem nawet czy to wystarczające słowo by opisać tę sytuację. Jestem już Leo trzy miesiące. A ostatnie 31 dni było nie ustającą kłótnią. Miałam dość. Zmienił się, nie poznawałam go. Dzień w dzień nowa sprzeczka. Chciałam uciec, ale za bardzo go kochałam. Główny powód naszych kłótni? Przestał być miły, sympatyczny, nieśmiały i kochający. Stał się wredny, pobudliwy i nie potrafił okazać miłości. Czułam się jakbym była w błędnym kole. A przecież pierwsze dwa miesiące były takie cudowne. Codziennie rano przynosił mi śniadanie do łóżka a w zamian to ja zajmowałam się kolacją. Cudowne długie spacery, randki jakbyśmy byli nastolatkami. Było po prostu idealnie. Reszta też jest inna. Przestali cieszyć się grą, stali się smutni a wieczne szczęście bijące z nich? Umarło. A stało się tak po jednym wieczorze kiedy poszli wspólnie świętować zwycięstwo Pucharu Króla. Wrócili i każdy był inny. Jakby zamienili się z kimś umysłem i sercem. Wyrwałam się z rozmyśleń i zauważyłam zmierzającą w moim kierunku zapłakaną Shakirę. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Co się stało? - spytałam choć i tak dobrze znałam odpowiedź - Co on znowu zrobił kochanie? - wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam na ławkę. Przetarła spływającą łzę i wzięła głęboki oddech.
- Wiesz, że teraz grali mecz, prawda? - pokiwałam głową na tak. Nie chciałam tam być, ale gdybym wiedziała, że Shakira tam idzie na pewno poszłabym z nią - Znowu przegrali. Poszłam za nimi do szatni i lekko otworzyłam drzwi - załkała - Słyszałam o czym rozmawiają - zauważyłam przerażenie na jej twarzy - Wydaję mi się, że ktoś ich prześladuję. A kiedy weszłam do środka Gerard wyskoczył na mnie i ruchem ręki wypchał za drzwi - położyła głowę na moim ramieniu i zaczęła płakać. Przytuliłam ją jak najmocniej mogłam.
- Cóż Shakira,chyba jednak musimy to zrobić - powiedziałam patrząc daleko przed siebie.
- Jesteś tego pewna? - zapytała wyprostowując się i starając wyłapać mój wzrok. 
- Nie, ale tak trzeba - powiedziałam patrząc jej w oczy. Starałam się uśmiechnąć, ale byłam na to zbyt przybita. 
§

- Proszę otwórz drzwi - stałyśmy z Shakirą przed domem dobrze nam znanej osoby i rozpaczliwie próbowałyśmy dostać się do środka - Nie wierzę, że to powiem, ale potrzebujemy twojej pomocy - usiadłyśmy zrezygnowane na schodach.
- Dobra czego chcecie?- w drzwiach pojawiła się długowłosa brunetka spoglądając na nas z dużym poirytowaniem.
- Antonella - zaczęłam - Rozmawiałaś może ostatnio z Leo? - zapytałam. Zauważyłam jak przez chwilę na jej twarzy widniało przerażenie.
- Tak - odpowiedziała głośno przełykając ślinę - Wejdźcie - dodała gestem ręki wskazując nam drogę.
- Możesz nam opowiedzieć po co przyszedł? - Shakira zadała pytanie,na które Anto od razu odpowiedziała.
- Przyszedł tu gdy był pijany i z tego co zauważyłam chyba dosyć często jest w takim stanie - zaczęła - Wpuściłam go do środka a on usiadł na to samo miejsce gdzie właśnie siedzisz ty Leila, to był jego ulubiony punkt w całym domu kiedy jeszcze byliśmy razem - stary, zakurzony fotel, kto by pomyślał - Zaczął bełkotać o tym jak ważna dla niego jesteś - mówiła prosto do mnie - i jak bardzo Cię rani. Mówił, że nie ma wyjścia, że ktoś każe mu tak robić. Że oni wszyscy wpadli w wielkie tarapaty - spojrzała na nas - On, Gerard, Neymar, Bartra, Xavi i paru innych. Nie pamiętam już dokładnie. Płakał, był wystraszony. Dopiero później zauważyłam, że po dłoni spływała mu krew - wzdrygnęła się - To było straszne. Myślę, że oni naprawdę mają poważna kłopoty. I chcę byś im pomogła. Bo mimo, że Leo wybrał Ciebie nadal mi na nim zależy. - Popatrzyłyśmy się na siebie przerażone. Jednoznaczne było to, że musimy zabawić się w szpiegów i znaleźć źródło ich problemów. Chwile później udałyśmy się z  Shakirą do wyjścia i pożegnałyśmy się z Anto. Podziękowałam jej, że miała w sobie na tyle siły, aby wyznać mi prawdę. Co jak co, ale w idealnych relacjach to nie byłyśmy. Zaczęłam się bać, miałam wrażenie, że ktoś śledzi każdy mój ruch. A teraz ja sama musiałam śledzić każdy ruch mojego chłopaka. Byłam wystraszona. Nikt nie przygotował mnie na takie coś. Nikt. Więc dlaczego muszę to przeżywać?
_____________________
No to zaczynam trochę bardziej rozkręcać akcje ;)

3 komentarze:

  1. Cóż od czego by tu zacząć. Na prawdę genialnie napisane i świetnie opisana powaga sytuacji. Zaczęłam się trochę bać, ale mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Co mogę więcej napisać oprócz ponownego GENIALNIE NAPISANE. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, robi się ciekawie *o* z niecierpliwością czekam na next :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz talent! Bardzo ciekawe opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń