Ostatni raz spojrzałam w lustro i poprawiłam swoje długie blond włosy. Wzięłam głęboki oddech, ubrałam buty po czym wzięłam kluczyki od samochodu. Wypatrywałam ostatniego zakrętu prowadzącego do domu Leo. Było już późno, bodajże trzecia w nocy a ja sama nie byłam do końca trzeźwa, ale po ostatniej kłótni z Messim, uciekłam do moich rodziców a najlepszy piłkarz na świecie wcale nie kwapił się odzyskać mnie z powrotem. Jednak byłam pewna, że teraz moim obowiązkiem jest odpowiedzialność za nasz związek, Wcześniej ten ciężar był na barkach mojego przystojnego chłopaka, teraz moja kolej. Zaparkowałam samochód niedaleko jego domu. Zauważyłam, że koło posiadłości Leo jest sporo innych pojazdów. Jednak nie speszyło mnie to i skierowałam się do drzwi. Po cichu je otworzyłam i na palcach udałam się do pokoju z którego dobiegała rozmowa.
- Musimy w końcu powiedzieć im prawdę - Gerard ze łzami w oczach chwycił się za włosy - Nie dam rady dłużej ranić Shakiry! Ani Leily - po jego policzkach spłynęły łzy. Bartra podniósł się z miejsca i przemówił.
- Wiem, że jesteś zbyt słaby na grę w kłamstewka, ale gdy raz weźmiesz udział nie możesz się z niej tak szybko wycofać - zaczął - Zgodziłeś się wtedy na imprezie, choć byłeś nieźle zalany i nie do końca słyszałeś warunki. Nie wiem czy pamiętasz, ale prosiłem Cię - odwrócił się do reszty - Was, żebyście tego nie robili! Pamiętam jakie problemy miałem wtedy - przerwał i mocno zacisnął powieki - kiedy się zgodziłem. Straciłem wszystko, miłość mojego życia - spojrzał ukradkiem na Leo - pieniądze, pracę dosłownie wszystko - dokończył i upadł zrezygnowany na kanapę.
- Marc - głos przejął Xavi - Jak możesz nam pomóc? Jestem wykończony ciągłym przegrywaniem, nie tylko na boisku, ale i w życiu - zawsze opanowany i najbardziej rozsądny Xavi był załamany. O co chodzi z tą grą w kłamstewka? Nawet największych potrafiła zabić.
- Mam dość - dodał Hernandez. Z dalszej rozmowy wynikało, że tylko Bartra nie wziął udziału w tej grze. Kiedyś jednak w niej uczestniczył i uważa to za najgorsze miesiące swojego życia. Reszta obecnych w tym pomieszczeniu Leo, Neymar, Gerard, Xavi i wiecznie uśmiechnięty Dani zagrali w grę o 'życie'. A ja dyskretnie się z niej usunęłam.
- Musimy w końcu powiedzieć im prawdę - Gerard ze łzami w oczach chwycił się za włosy - Nie dam rady dłużej ranić Shakiry! Ani Leily - po jego policzkach spłynęły łzy. Bartra podniósł się z miejsca i przemówił.
- Wiem, że jesteś zbyt słaby na grę w kłamstewka, ale gdy raz weźmiesz udział nie możesz się z niej tak szybko wycofać - zaczął - Zgodziłeś się wtedy na imprezie, choć byłeś nieźle zalany i nie do końca słyszałeś warunki. Nie wiem czy pamiętasz, ale prosiłem Cię - odwrócił się do reszty - Was, żebyście tego nie robili! Pamiętam jakie problemy miałem wtedy - przerwał i mocno zacisnął powieki - kiedy się zgodziłem. Straciłem wszystko, miłość mojego życia - spojrzał ukradkiem na Leo - pieniądze, pracę dosłownie wszystko - dokończył i upadł zrezygnowany na kanapę.
- Marc - głos przejął Xavi - Jak możesz nam pomóc? Jestem wykończony ciągłym przegrywaniem, nie tylko na boisku, ale i w życiu - zawsze opanowany i najbardziej rozsądny Xavi był załamany. O co chodzi z tą grą w kłamstewka? Nawet największych potrafiła zabić.
- Mam dość - dodał Hernandez. Z dalszej rozmowy wynikało, że tylko Bartra nie wziął udziału w tej grze. Kiedyś jednak w niej uczestniczył i uważa to za najgorsze miesiące swojego życia. Reszta obecnych w tym pomieszczeniu Leo, Neymar, Gerard, Xavi i wiecznie uśmiechnięty Dani zagrali w grę o 'życie'. A ja dyskretnie się z niej usunęłam.
§
Powolnymi krokami, trochę się chwiejąc, znalazłam wyjście z domu Leo i próbowałam w ciemnościach wypatrzeć swój samochód. Nie widziałam go. Byłam jednak pewna, że zostawiłam go pod tamtym drzewem. Z nutką przerażenia skierowałam się w dane miejsce sprawdzić czy na pewno zniknął. Potknęłam się po drodze o wybrzuszenie w trawniku, gotowa wpaść właśnie na auto. Szukałam go rękami w powietrzu jednak nic nie znalazłam i upadłam gołymi nogami na żwir przecierając przy tym niebezpiecznie kolano. Momentalnie chwyciłam się za miejsce przecięcia z którego płynnie wypływała krew. Nie miałam przy sobie niczego czym mogłabym owinąć zranione miejsce. Krwi coraz więcej. Z trudem wstałam utykając na jedną nogę. Nie potrafiłam zgiąć kolana. No podwórku powoli jaśniało. Ileż musiałam przesiedzieć godzin u Leo podsłuchując rozmów. Z trudem wyciągnęłam telefon z kieszeni zauważając, że moje ręce całe są w krwi. Na ekranie widniała godzina szósta. Stałam w miejscu na jednej nodze, promienie słoneczne raziły moje oczy. Moje włosy były w rozsypce. Każde pasmo skierowane w inną stronę. Biała koszulka wsadzona do krótkich potarganych spodenek była cała brudna, w krwi. Ledwo otwierałam oczy. Gotowa upaść zobaczyłam jak drzwi z domu Leo się otwierają. Wypuszczał przyjaciół gdy mnie zobaczył. Przez kilka sekund stał w osłupieniu po czym skierował wzrok na moje skaleczenie. Za chwilę już był przy mniej łapiąc w pasie i biorąc na ręce. Z ulgą wypuściłam powietrze, nie umiałam już ustać. Zamknęłam oczy i obraz mi się urwał.
§
<Perspektywa Leo>
- Aguero - powiedziałem przez łzy opierając się o ścianę w pustym szpitalnym korytarzu. Kiedy przywiozłem tu Leile pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było zatelefonowanie do mojego najlepszego przyjaciela - Skąd ona się tam znalazła? - załkałem - Jej kolano było rozcięte jakby nadziała się na nóż - miałem ogromne wyrzuty sumienia, że pozwoliłem jej pobyć przez tak długi okres czasu samej. Mogłem jej pilnować. Mogłem przy niej być, powiedzieć prawdę i ją wspierać - Jestem dupkiem - dodałem.
- Leo to nie twoja wina - już otwierałem usta, aby coś powiedzieć, ale on kontynuował - Od zawsze wiedziałeś, że Lei jest najciekawszą osobą na świecie i musi wszystko wiedzieć. Pewnie była w twoim domu, podsłuchiwała o czym rozmawialiście i próbowała się wymknąć co zakończyło się nie udaną próbą - zatrzymał się na chwile - Tylko nie dostała się tam przecież na nogach, widziałeś jej samochód?
- Nie zwróciłem uwagi, ale chyba go tam nie było. Ale znalazłem ją na miejscu gdzie zawsze parkowała jak do mnie przyjeżdżała - nagle coś do mnie dotarło - A co jeżeli ona udała się do swojego auta, którego jednak tam nie znalazła i upadła na ostry przedmiot nie przypadkowo wbity w ziemie? - zapytałem będąc prawie pewnym swoich słów.
- Właśnie o tym samym myślałem, Jedź to sprawdź. Dasz radę Leo. Ty zawsze dajesz radę - dodał po czym się rozłączył. Opuściłem szpital i po 15 minutach byłem na miejscu. Przed wejściem na żwir na ziemi leżał sporej wielkości kamień, którego w życiu tu nie było. A tam dokładnie w miejscu gdzie Leila stała z ziemi wystawał nóż.- Leo to nie twoja wina - już otwierałem usta, aby coś powiedzieć, ale on kontynuował - Od zawsze wiedziałeś, że Lei jest najciekawszą osobą na świecie i musi wszystko wiedzieć. Pewnie była w twoim domu, podsłuchiwała o czym rozmawialiście i próbowała się wymknąć co zakończyło się nie udaną próbą - zatrzymał się na chwile - Tylko nie dostała się tam przecież na nogach, widziałeś jej samochód?
- Nie zwróciłem uwagi, ale chyba go tam nie było. Ale znalazłem ją na miejscu gdzie zawsze parkowała jak do mnie przyjeżdżała - nagle coś do mnie dotarło - A co jeżeli ona udała się do swojego auta, którego jednak tam nie znalazła i upadła na ostry przedmiot nie przypadkowo wbity w ziemie? - zapytałem będąc prawie pewnym swoich słów.
_________
Uhuhu dzieje się dzieje :D
Oj dzieje się i to bardzo dużo. Biedna Leila, mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Chłopaki muszą na prawdę mieć niezłe kłopoty. Czekam na następny i Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDzieje sie, dzieje. Juz nie moge doczekać sie następnego rozdziału. Kocham twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. Zapraszam na nowy rozdział u mnie never-dont-touch-me.blogspot.com ;)
Oj dzieje :D Biedna Leila :/ Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńO jezu :o dawaj szybko next! <3 robie się coraz ciekawiej *o*
OdpowiedzUsuń