|Szczęście, dla niego żyjemy|
- Leo - upomniałam go gdy po raz kolejny włożył mi rękę pod bluzkę. Nie żebym tego nie chciała, ale zaraz miała przyjść do nas rodzinka Pique - Głupku - dodałam, śmiejąc się, kiedy Argentyńczyk wziął mnie ręce - Teraz czuje się jak księżniczka - zabrzmiał dzwonek a Leo nadal trzymając mnie na rękach poszedł korytarzem do głównych drzwi.
- Zawsze nią byłaś skarbie - odpowiedział po czym delikatnie musnął moje usta.
- Zakochańce otwierajcie te drzwi, deszcz pada! - krzyknął zdenerwowany Pique, który swoją drogą brzmiał komicznie. Mogę przysiąść, że Shakira tupnęła nogą a Milan przewrócił oczami. Messi postawił mnie na ziemi a ja od razu otworzyłam drzwi.
- Przecież mamy daszek - zwróciłam mu uwagę a ten przewrócił oczami.
- Co nie zmienia faktu, że było zimno - usiadł obrażony na kanapie. Jak małe dziecko. Przytuliłam Shakire i wzięłam Milanka na ręce po czym pocałowałam w policzek. Ten zarumienił się i wtulił we mnie. Uwierzcie to najsłodsze dziecko na świecie. Odstawiłam go na ziemie myśląc, że pójdzie się bawić autkami, które ostatnio u nas zostawił, Jednak ten podbiegł do Leo i wpadł w jego objęcia. Łączyła ich taka rzadka więź. Najlepsi przyjaciele. Przybili sobie piątkę i Milan skierował się w końcu do salonu gdzie leżały jego zabawki. Uśmiechnęłam się szeroko do Leo a ten pokazał mi gestem, żebyśmy przysiadli się do Shakiry i Gerarda.
- O czym chcieliście porozmawiać? - spytałam. Kolumbijka odwróciła wzrok i liczyła, że głos przejmie jej narzeczony - Stało się coś? - dodałam zdezorientowana.
- Trochę trudno wam teraz o tym powiedzieć - zaczął obrońca - Jesteście razem już cztery miesiące, prawda? - pokiwaliśmy głową wspólnie na tak - Jesteście tacy szczęśliwi a ta informacja może chwilowo te szczęście zniszczyć - spuścił głowę.
- Zajmiecie się znowu Milankiem, bo chcemy odwiedzić mamę Pique? - spytała Shakira po czym od razu wybuchła śmiechem. Jezu, ile razy się jeszcze na to nabiorę. Przysięgam! Robią to prawie za każdym razem a ja zawsze się na tę ich gierkę nabieram. Spojrzeliśmy na siebie z Leo i pokręciliśmy bezsilnie głowami.
- Durnie! - krzyknęłam i rzuciłam poduszkę w Shakire a Leo w Gerarda. Śmiali się jakby wygrali na loterii pięć milionów, choć pieniędzy i tak im nie brakowało - Oczywiście, że tak - wszyscy się śmialiśmy a gdy trochę ucichliśmy, usłyszeliśmy chichot Milanka.
§
- Leila - do pokoju wszedł Messi ze śpiącym dzieckiem w rękach - Położyć go w pokoju gościnnym czy w naszej sypialni? - spytał. Odpowiedziałam mu, że lepiej jeżeli będzie spał u nas, będzie się czuł bezpieczniej. Leo skierował się do wyznaczonego miejsca, aby mały mógł w końcu zasnąć w łóżeczku. Była już godzina dwudziesta trzecia a Milan zmrużył sen dopiero jakieś trzydzieści minut temu. A po Shakirze i Gerardzie ani śladu. Warto wspomnieć, że zajmujemy się już nim od czternastej. Nie chce narzekać, ale mieliśmy dzisiaj zrobić sobie wieczorem z Leo maraton filmowy, na który już oczywiście nie ma szans. Upadłam wykończona na kanapę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka zmęczona. Zamknęłam oczy, gdy poczułam, że Leo siada obok mnie. Otworzyłam je i skierowałam głowę w jego kierunku.
- Gdzie oni są? - powiedziałam spokojnym głosem - Przesadzili dzisiaj trochę - dodałam.
- Nie mam pojęcia - zaczął - Wiem jedynie, że chyba teraz to my musimy sobie z nimi poważnie porozmawiać - pokręciłam głową na tak, w stu procentach go popierając - Idziesz spać? - spytał i wyciągnął do mnie rękę.
- Jeszcze chwile posiedzę i do Ciebie przyjdę - wysłałam w jego stronę delikatny uśmiech a ten po chwili zniknął w ciemnościach. Messi nie musiał długo czekać, bo po chwili byłam już w sypialni. Milanek leżał wtulony w Leo a ja wkradłam się pod koc z drugiej strony i od razu zasnęłam.
- Gdzie oni są? - powiedziałam spokojnym głosem - Przesadzili dzisiaj trochę - dodałam.
- Nie mam pojęcia - zaczął - Wiem jedynie, że chyba teraz to my musimy sobie z nimi poważnie porozmawiać - pokręciłam głową na tak, w stu procentach go popierając - Idziesz spać? - spytał i wyciągnął do mnie rękę.
- Jeszcze chwile posiedzę i do Ciebie przyjdę - wysłałam w jego stronę delikatny uśmiech a ten po chwili zniknął w ciemnościach. Messi nie musiał długo czekać, bo po chwili byłam już w sypialni. Milanek leżał wtulony w Leo a ja wkradłam się pod koc z drugiej strony i od razu zasnęłam.
§
Przeciągnęłam się na łóżku po czym otworzyłam oczy. Nie było Milanka i Leo. Znając życie przyszłe małżeństwo nareszcie przyszło odebrać swojego synka. Mam nadzieje, że jak zejdę na dół będzie tam na mnie czekało śniadanie, bo jestem strasznie głodna. Przebrałam się w leginsy i szeroką bluzkę na ramiączkach. Po chwili już schodziłam ze schodów. Zauważyłam swojego chłopaka siedzącego z gazetą i popijającego kawę.
- O której przyszli po maluszka? - spytałam a ten oderwał wzrok od czasopisma.
- Około dziewiątej - uśmiechnął się. Ku mojemu zaskoczeniu żadnego śniadania nie było. Cóż to za chamstwo.
- Wychodziłaś wczoraj z domu zanim wróciłaś do łóżka? - popatrzyłam się na niego nie za bardzo rozumiejąc czemu zadaje te pytanie.
- Nie, po pięciu minutach już byłam z wami - odpowiedziałam pewna swoich racji.
- Na pewno nikt do ciebie nie przyszedł? - zapytał ponownie z kpiną w głosie.
- O co ci chodzi? Nikogo tu nie było, ja nigdzie nie szłam - spojrzałam na niego jak na wariata. W głębi liczyłam, żeby powiedział, że to jakiś żart jak Shakira i Geri mieli w zwyczaju nam robić.
- Był tu dzisiaj jakiś chłopak. Mówił, że zostawiłaś u niego szal - wyciągnął spod stołu mój ulubiony niebieski szalik.
- Leo nigdzie nie byłam. Obiecuje! Nie wiem skąd ten ktoś ma to - wskazałam palcem na okrycie.
- On uważa, że spędziłaś u niego noc - wstał i podszedł do mnie - Dlaczego mnie ranisz? - spytał ze łzami w oczach po czym wyszedł z domu. Stałam w osłupieniu przez dobre dziesięć minut. Co to niby miało być? Jaki chłopak? Przecież nie znam w Barcelonie żadnej osoby, której Leo by nigdy nie widział. Wzięłam do ręki telefon i wybrał jego numer. Poczta głosowa. Zrobiłam to jeszcze raz, drugi, trzeci.. Ciągle to głupia mechaniczna sekretarka. Rzuciłam telefon w kanapę. Było we mnie więcej złości niż smutku. Kto znowu chcę stanąć na naszej drodze? Czy my nigdy nie będziemy mieć spokoju?
_______________
Przepraszam, że rozdział dodaje dopiero teraz, ale wcześniej męczył mnie chwilowy brak weny ;/
Zacznę od tego, że na prawdę wspaniałe pomysły masz na tego bloga. Zawsze się coś dzieję i nigdy żaden przeczytany rozdział mnie nie znudził. Shaki, Gerard i Milanek taka słodka rodzinka. A teraz Leila i Leo niech zgadnę to pewnie Antonella chce stanąć im na przeszkodzie? Chodź nie jestem tego pewna, mogę tylko zgadywać kto chce zepsuć ich szczęście. Czekam z ogromną niecierpliwością na następny i Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOjeju, kto znowu chce zniszczyć ich szczęście? Świetny, ciekawy rozdział. Nie moge doczekać sie nastepnego i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńA to chamy z Shak i Gerarda :D Kto znowu chce zniszczyć ten związek :O Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń